wtorek, 15 marca 2016

Duch setnika z Kliczkowa


    Zamek w Kliczkowie powstał nad rzeką Kwisą, w 1297 roku z inicjatywy księcia świdnicko- jaworskiego Bolka I Surowego. Drewniano- ziemna warownia była pod panowaniem śląskich Piastów do połowy XIV wieku, od kiedy obiekt już na trwałe w swojej historii przeszedł w panowanie niemieckich rodów. Najpierw wszedł w posiadanie rodu von Kittlitz, a potem von Zeidlitz. Nikt z nich nie zadomowił się jednak na tych ziemiach na długo. W 1391 roku, Kliczków kupił Henryk von Rechenberg. I to właśnie jego ród na trwałe wpisał się w historię zamku, władając nim aż do 1631 roku. Do obecnego wizerunku  zamku przyczynili się dwaj jego członkowie. Najpierw Kacper Średni, który przekształcił zamek w piękną renesansową rezydencję, a później jego syn Kacper Młodszy, który dokończył dzieło ojca, a sam stał się jednym z najbogatszych ludzi na Śląsku w tamtych czasach. Kres panowania Rechenbergów na tych ziemiach przyniosła wojna siedmioletnia, która przez okres swojego trwania, wyrządziła wiele zniszczeń. Wtedy też w okolicy stacjonowały wojska marszałka cesarskiego Albrechta von Wallensteina łupiąc i grabiąc całą okolicę. Ostatni z panujących Rechenbergów- Hans Wolf,  w wyniku braku środków na utrzymanie rezydencji, zmuszony był sprzedać ją. Pierwszym rodem, który przejął zamek była rodzina von Schellendorf, która na wskutek długotrwałego procesu spadkowego straciła go na rzecz von Frankenbergów. To właśnie w okresie ich rządów rezydencja w Kliczkowie uległa wielu modyfikacjom wewnątrz budowli. Zbudowano także barokowe fontanny nową bramę, zwaną Lwią, czy stworzoną piękna aleje lipową. W 1747 roku obiekt ponownie zmienił właściciela. Został nim Seyfried von Pomnitz. Właściciel wielu majątków na terenie Polski wkrótce zmarł. Wdowa po nim wyszła ponownie za mąż. Wybrańcem był baron Jan Christian zu Solms-Barutz, a jego rodzina mieszkała w Kliczkowie aż do II wojny światowej. W XIX wieku jeden z członków rodu Solm- Tecklenburg przebudował obiekt w stylu empire, wznosząc m.in. neogotycką wieżę. Po 1945 roku zamek popadał w ruinę aż do 2000 roku, kiedy został wykupiony przez prywatnego inwestora. Nowy właściciel odrestaurował go we wspaniały sposób i otworzył prężnie działający hotel. Jednym ze stałych mieszkańców Kliczkowa jest duch setnika. Widmo to pamięta jeszcze czasy, kiedy na tych ziemiach panowali Piastowie. Jak głosi legenda. Zamek w panowanie od Bolesława Krzywoustego dostał rycerz Tomir. Władca nakazał poddanemu za wszelką cenę bronić zachodnich granic, a żeby związać go na stałe z ziemią, zeswatał go z młodą, ale już wdową, córką jednego z rycerzy księcia kaliskiego. O ile pierwsza decyzja władcy była bardzo trafna, małżeństwo rycerza, z kobietą z rodu Topolczan nie do końca. Minęły 2 lata, a Tomir z rozkazu Krzywoustego, musiał jechać z władcą na północ tłumić bunt Pomorzan. Pod jego nieobecność pieczę nad zamkiem miał sprawować setnik wojsk Bolesława, pochodzący z Czech Bogdar. Młodszy od męża zarządca, był piękny i przystojny. Nie brakowało mu dworskiej ogłady, która była obca Tomirowi. Pięknie śpiewał, recytował wiersze, a jego uwodzicielskie spojrzenia rozkochały w sobie żonę rycerza. Ich romans trwał na dobre, a Bogdar czuł się na zamku jakby był jego prawowitym panem. Wszystko to zmieniła wieść o powrocie Tomira ze zwycięskiej wyprawy na Pomorzan. Kochankowie nie wyobrażali sobie jak będą teraz mogli żyć bez siebie. Postanowili skrycie urządzić zasadzkę na wracającego męża. Niczego nie spodziewający się rycerz został zaskoczony i pojmany w okolicach rzeki Szprotawy. Pod osłoną nocy Bogdar przewiózł go do zamkowego lochu, a tam przykuł do ściany. Setnik wysłał do Krzywoustego list, w którym pisał, że podczas drogi powrotnej Tomir został zaatakowany. Jako dowód tego zajścia, wysłał jego zakrwawione odzienie. W tą historię uwierzył nawet biskup, który zgodził się na ponowny ślub wdowy po rycerzu. Huczne weselisko trwało ponad tydzień, a biedny więzień, musiał słuchać jego dźwięków. Tomir spędził w lochach aż 10 lat, jednak wciąż nie poddawał się i pałał żądzą zemsty. Pewnego razu setnik poprosił brata rycerza, aby ten przez okres jego wyjazdu sprawował władzę z zamku. Tomir postanowił wykorzystać tą okazję. Prosław, bo takie było jego imię, był bardzo chciwy. Rycerz zaproponował mu w zamian za uwolnienie zakopaną w ogrodzie skrzynię kosztowności. Brat uwierzył, jednak zamiast bogactw otrzymał uderzenie łopaty w głowę. Uwolniony Tomir odzyskawszy siły poczekał na wracającą, zdradziecką parę. Złapany przez niego Bogdar wraz z byłą żoną został zamurowany w jednej z cel. Rycerz początkowo chciał ich zagłodzić na śmierć, ale odstąpił od tego pomysłu. Jak mówi legenda, uwięzionego Czecha tak bardzo irytowało zrzędzenie kobiety, że sam postanowił zagłodzić się na śmierć. Czasy śląskich Piastów minęły, ale widmo wychudzonego setnika wciąż błąka się po zamku i ogrodach go okalających.