Zamek w Kliczkowie
powstał nad rzeką Kwisą, w 1297 roku z inicjatywy księcia świdnicko-
jaworskiego Bolka I Surowego. Drewniano- ziemna warownia była pod panowaniem śląskich
Piastów do połowy XIV wieku, od kiedy obiekt już na trwałe w swojej historii
przeszedł w panowanie niemieckich rodów. Najpierw wszedł w posiadanie rodu von Kittlitz, a potem von Zeidlitz. Nikt z nich nie
zadomowił się jednak na tych ziemiach na długo. W 1391 roku, Kliczków kupił
Henryk von Rechenberg. I to właśnie jego ród na trwałe wpisał się w historię
zamku, władając nim aż do 1631 roku. Do obecnego wizerunku zamku
przyczynili się dwaj jego członkowie. Najpierw Kacper Średni, który przekształcił
zamek w piękną renesansową rezydencję, a później jego syn Kacper Młodszy, który
dokończył dzieło ojca, a sam stał się jednym z najbogatszych ludzi na Śląsku w
tamtych czasach. Kres panowania Rechenbergów na tych ziemiach przyniosła
wojna siedmioletnia, która przez okres swojego trwania, wyrządziła wiele
zniszczeń. Wtedy też w okolicy stacjonowały wojska marszałka cesarskiego
Albrechta von Wallensteina łupiąc i grabiąc całą okolicę. Ostatni z panujących
Rechenbergów- Hans Wolf, w wyniku braku środków na utrzymanie rezydencji,
zmuszony był sprzedać ją. Pierwszym rodem, który przejął zamek była rodzina von
Schellendorf, która na wskutek długotrwałego procesu spadkowego straciła go na
rzecz von Frankenbergów. To właśnie w okresie ich rządów rezydencja w Kliczkowie
uległa wielu modyfikacjom wewnątrz budowli. Zbudowano także barokowe fontanny
nową bramę, zwaną Lwią, czy stworzoną piękna aleje lipową. W 1747 roku obiekt
ponownie zmienił właściciela. Został nim Seyfried von Pomnitz. Właściciel wielu
majątków na terenie Polski wkrótce zmarł. Wdowa po nim wyszła ponownie za mąż.
Wybrańcem był baron Jan Christian zu Solms-Barutz, a
jego rodzina mieszkała w Kliczkowie aż do II wojny światowej. W XIX wieku jeden
z członków rodu Solm- Tecklenburg przebudował obiekt w stylu empire, wznosząc
m.in. neogotycką wieżę. Po 1945 roku zamek popadał w ruinę aż do 2000 roku,
kiedy został wykupiony przez prywatnego inwestora. Nowy właściciel
odrestaurował go we wspaniały sposób i otworzył prężnie działający hotel.
Jednym ze stałych mieszkańców Kliczkowa jest duch setnika. Widmo to pamięta
jeszcze czasy, kiedy na tych ziemiach panowali Piastowie. Jak głosi legenda.
Zamek w panowanie od Bolesława Krzywoustego dostał rycerz Tomir. Władca nakazał
poddanemu za wszelką cenę bronić zachodnich granic, a żeby związać go na stałe
z ziemią, zeswatał go z młodą, ale już wdową, córką jednego z rycerzy księcia
kaliskiego. O ile pierwsza decyzja władcy była bardzo trafna, małżeństwo
rycerza, z kobietą z rodu Topolczan nie do końca. Minęły 2 lata, a Tomir z
rozkazu Krzywoustego, musiał jechać z władcą na północ tłumić bunt Pomorzan.
Pod jego nieobecność pieczę nad zamkiem miał sprawować setnik wojsk Bolesława,
pochodzący z Czech Bogdar. Młodszy od męża zarządca, był piękny i przystojny.
Nie brakowało mu dworskiej ogłady, która była obca Tomirowi. Pięknie śpiewał,
recytował wiersze, a jego uwodzicielskie spojrzenia rozkochały w sobie żonę
rycerza. Ich romans trwał na dobre, a Bogdar czuł się na zamku jakby był jego
prawowitym panem. Wszystko to zmieniła wieść o powrocie Tomira ze zwycięskiej
wyprawy na Pomorzan. Kochankowie nie wyobrażali sobie jak będą teraz mogli żyć
bez siebie. Postanowili skrycie urządzić zasadzkę na wracającego męża. Niczego
nie spodziewający się rycerz został zaskoczony i pojmany w okolicach rzeki
Szprotawy. Pod osłoną nocy Bogdar przewiózł go do zamkowego lochu, a tam
przykuł do ściany. Setnik wysłał do Krzywoustego list, w którym pisał, że
podczas drogi powrotnej Tomir został zaatakowany. Jako dowód tego zajścia,
wysłał jego zakrwawione odzienie. W tą historię uwierzył nawet biskup, który
zgodził się na ponowny ślub wdowy po rycerzu. Huczne weselisko trwało ponad
tydzień, a biedny więzień, musiał słuchać jego dźwięków. Tomir spędził w
lochach aż 10 lat, jednak wciąż nie poddawał się i pałał żądzą zemsty. Pewnego
razu setnik poprosił brata rycerza, aby ten przez okres jego wyjazdu sprawował
władzę z zamku. Tomir postanowił wykorzystać tą okazję. Prosław, bo takie było
jego imię, był bardzo chciwy. Rycerz zaproponował mu w zamian za uwolnienie
zakopaną w ogrodzie skrzynię kosztowności. Brat uwierzył, jednak zamiast
bogactw otrzymał uderzenie łopaty w głowę. Uwolniony Tomir odzyskawszy siły
poczekał na wracającą, zdradziecką parę. Złapany przez niego Bogdar wraz z byłą
żoną został zamurowany w jednej z cel. Rycerz początkowo chciał ich zagłodzić
na śmierć, ale odstąpił od tego pomysłu. Jak mówi legenda, uwięzionego Czecha
tak bardzo irytowało zrzędzenie kobiety, że sam postanowił zagłodzić się na
śmierć. Czasy śląskich Piastów minęły, ale widmo wychudzonego setnika wciąż
błąka się po zamku i ogrodach go okalających.