Ruiny zamku Grodno w
Zagórzu Śląskim wnoszą się na stromym cyplu góry Chojna (450 m
n.p.m.), nad rzeką Bystrzycą. Z wieży zamku rozciąga się piękny
widok na pobliskie sztuczne jezioro i porośnięte lasem wzgórza Gór
Sowich. Historia powstania zamku, którego bramy do dziś strzegą
dwa piękne sgraffitowe lwy, nie jest do końca znana. Do dzisiaj
wciąż funkcjonują dwie wersję. Jedna mówi o tym, że pierwszym
fundatorem kamiennej warowni w 1189 roku był książę Bolesław I
Wysoki, syn Władysława Wygnańca. Druga natomiast, że powstał on
z inicjatywy Bolka I Surowego, księcia świdnicko - jaworskiego na
przełomie XIII i XIV wieku, w ramach strategicznego pasa umocnień
obronnych skierowanych przeciwko Czechom. Późniejsze losy zamku
były bardzo zmienne przechodził on z rąk do rąk, a w czasie wojen
husyckich oraz tuż po nich był nawet siedzibą rycerzy rozbójników.
Ważnym momentem w historii Grodna jest jego przejęcie przez rodzinę
rycerską pochodzącą z Łagowa. Przebudowali oni średniowieczną
twierdzę według zasad stylu renesansowego. Od 2 połowy XVIII
wieku zamek zaczyna popadać w ruinę, a od całkowitego zniszczenia
ratuje go profesor
Johann
Gustaw Gottlieb Busching, który kupuje go w 1823 roku. Kolejni
właściciele aż do czasów II wojny światowej, podczas której
zamek został zniszczony i rozgrabiony, starali się przywrócić mu
dawne piękno. Ostatni przedwojenni właściciele- Zeidlitzowie
odnaleźli na zamku podczas prac konserwatorskich mała zamurowaną
izdebkę, a w niej szkielet. Znalezisko to miało tłumaczyć pewną
sięgającą dawnych czasów legendę związaną z Grodnem. Opowieść
ta głosi, że są to doczesne szczątki kasztelanki Małgorzaty. Jej
ojciec planował wydać ją za pewnego starszego i zamożnego, jednak
nie kochanego przez nią barona. Jak to w tamtym czasach bywało, ze
zdaniem młodej dziewczyny nikt się nie liczył, a postanowienie
ojca było rzeczą świętą. Małgorzata nie wyobrażała sobie
życia u jego boku i skrycie postanowiła jak najszybciej zostać
bogatą wdową. Zaraz po hucznym weselu, kiedy mąż nie zdążył
jeszcze wywieźć młodej żony do swoich włości, Małgorzata pod
pretekstem wspólnego podziwiania widoków, zabrała barona na
zamkowe mury. Kiedy nieszczęśnik stał blisko krawędzi zapatrzony
w dal, ta zepchnęła go w przepaść, by następnie z krzykiem
pobiec na zamek wołając pomocy. Dziewczyna nie zdawała sobie
jednak sprawy, że całe zbrodnicze zajście widział z okna jej
ojciec. Rycerz nie miał żadnych skrupułów, a wedle dawnego prawa,
karą za mężobójstwo była śmierć głodowa w zamurowanym lochu.
Sceptycy twierdzą, że znalezione szczątki na pewno zostały
umieszczone we wnęce specjalnie, a Zeidlitzowie chcieli tym sposobem
przyciągnąć rzesze turystów. Jak jednak wytłumaczyć fakt, który
potwierdzają nie tylko pracownicy muzeum, ale i naoczni świadkowie,
że ,,w jasne noce, kiedy zegar zamkowy na ścianie dolnego zamku
wskazuje północ”1,
pojawia się na murach duch białej damy. Zjawa zazwyczaj pojawia się
na szczycie wieży, obchodzi ją wokół, a następnie rzuca się w
przepaść.
1.
Haining P., Leksykon
duchów. Warszawa
1990, str. 147
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz