środa, 26 listopada 2014

Zamek w Łęczycy


     Wśród mokradeł i rozlewisk rzeki Bzury stoją ruiny zamku w Łęczycy. Pierwsze wzmianki na temat grodu pochodzą z VI i VII wiek. To właśnie w tym okresie powstały tu prawdopodobnie pierwsze drewniano- ziemne umocnienia. Rozbudował go i wzmocnił, po wcześniejszym jego zdobyciu w walce z wojskami brata Zbigniewa, Bolesław Krzywousty. Osada najeżdżana była m.in. przez Tatarów, czy Litwinów, jednak zniszczyli ją w 1331 roku krzyżacy. Murowany zamek postawił w tym miejscu Kazimierz Wielki. Warownia powstawała najprawdopodobniej w latach 1357- 1370. W 1406 roku kolejny najazd zakonu doprowadził do pożaru i częściowego zniszczenia obiektu. Zamek w Łęczycy bardzo szybko odbudowano, a w 1409 roku nastąpił w nim walny zjazd rycerstwa przed wojną z krzyżakami. Późniejsze koleje obiektu były bardzo zmienne i często tragiczne. Warownia była wielokrotnie niszczona i odbudowywana. W XV wieku aż dwukrotnie została dotknięta przez pożary, a w XVI i XVII wieku zniszczona przez wojska szwedzkie. Dzieła zniszczenia dopełniła armia rosyjska walczącą z konfederatami barskimi i burmistrz, którzy przeznaczył obiekt do rozbiórki. Obecnie w ocalałych częściach obiektu znajduje się muzeum. Sama Łęczyca jak i zamek są ściśle związane z działalnością jednego z diabłów- Boruty. W muzeum zamkowym znajduje się nawet specjalna wystawa poświęcona temu czartowi. Legenda o jego pojawieniu się i związaniu z tymi ziemiami sięga czasów założyciela zamku – Kazimierza Wielkiego. Kareta króla, którą podróżował z Krakowa do Łęczycy, będąc już blisko celu zsunęła się z grobli i zakopała w bagnie. Daremno służba i rycerze próbowali ją wyciągnąć, aż w końcu postanowiono poszukać pomocy w okolicy. Wokół roztaczały się nieprzyjazne bory i błota, a upragniony ratunek nie nadchodził. Jedyną osoba, którą spotkano był wieśniak o imieniu Boruta. Zaoferował on swoją pomoc, a jak się później okazało był tak silny, że sam jeden, ciągnąc linę, wyciągnął zarówno karetę jak i konie. Król był pełen podziwu, a w dowód uznania nadał swojemu wybawcy tytuł zarządcy na zamku w Łęczycy. Szybko okazało się jednak, że Boruta zapomniał o swoich poddanych. Stał się dusigroszem i ciemiężycielem. Po jego śmierci uradowany lud ruszył na zamek, aby zagrabić zebrane skarbu i zadośćuczynić sobie lata biedy i niedoli. Mieszkańcy nie znaleźli w skarbcu niczego, a ciało okrutnego władcy dwa dni później zniknęło. Od tamtego czasu zaczęto mówić o byłym panie jako o diable Borucie. Jak udało mu się wrócić z powrotem na zamek? Niektórzy twierdzą, że oszukał samego Lucyfera, który mianował go królem polskich diabłów i dał we władanie Łęczyce. Pewnym jest, że diabeł po dziś dzień przechadza się po zamku w swoim kontuszu, lub pod postacią sowy pilnuje ukrytych przez siebie skarbów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz