Pierwotnie w miejscu
obecnych ruin zamku w Liwie, w XII wieku stał ziemno- drewniany gród
mający strzec przeprawy na rzece Liwiec, która stanowiła naturalną
granicę między Mazowszem i Podlasiem. Miał on chronić przed
najazdami plemion Litwinów i Jadźwingów. Budowa zamku zakończyła
się około roku 1429 roku za czasów księcia mazowieckiego Janusza
I Starszego. Jego wykonanie przypisuje się mistrzowi murarskiemu
Niklosowi, który przyczynił się również do powstania zamku w
Ciechanowie i litewskich Trokach. W latach 1526- 1536 zamek został
rozbudowany z inicjatywy ostatniej przedstawicielki Piastów
mazowieckich – Anny Mazowieckiej, a rok później na wskutek
zbrojnej interwencji króla Zygmunta I Augusta wcielony do Polski.
Kolejne lata zamku związane się z królową Boną, która
rozbudowała go w stylu renesansowym. Gdzieś za czasów Jana III
Sobieskiego na zamku rozegrała się tragiczna historia. Panem na
zamku był wtedy kasztelan Marcin Kuczyński. Za żonę pojął
Ludwikę Szujską, pochodzącą z nieco zubożałego już rodu.
Sądząc z portretu, który zachował się do dzisiejszych czasów,
kobieta nie była zbyt urodziwa, a w dodatku w dniu ślubu nie
pierwszej młodości. Liwski kasztelan bardzo kochał jednak swoją
żonę, a w dowód wielkiego uczucia obdarowywał ją różnymi
kosztownościami. Pewnego razu podarował swojej małżonce piękny i
kosztowny pierścień z brylantem, który na jego życzenie
codziennie nosiła. Niestety pewnego ranka okazało się, że cenny
podarunek zniknął. Na darmo służba szukała go w całej komnacie
i różnych częściach zamku, nikt jednak go nie odnalazł.
Kuczyński zmartwił się nieco, jednak nie zważając na nic kupił
Ludwice kolejny pierścień bardzo podobny do poprzedniego i równie
drogocenny. Jakież było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że
ten również zniknął. Pan Liwu niepokoił się, że być może
jego żona zdradza go z młodymi kochankami. Coraz bardziej zaczął
skłaniać się ku myśli, że Ludwika sprzedała dwa poprzednie
pierścienie, aby wynagrodzić swoich adoratorów. Kuczyński
postanowił sprawdzić wierność swojej żony i podarował jej
trzeci pierścień z równie pięknym brylantem. Nie minęło wiele
czasu, kiedy i ten klejnot przepadł. Gniew kasztelana był ogromny.
Był pewny zdrady małżonki, która mimo gorących zapewnień, nie
przekonała go, że nigdy go nie oszukała. Szlachcic wtrącił ja do
wieży i zamknął pod pretekstem cudzołóstwa. Chcącą oczyścić
się z zarzutów kasztelanową poddano próbie niewinności. Była
ona bardzo osobliwa, ponieważ dano jej cegłę, którą miała
przewiercić palcem, aby udowodnić, że zarzuty były mylne. Rankiem
okazało się, że cegła dana Ludwice była nie ruszona, dla
wszystkich był to znak, że jest winna. Jeszcze tego samego dnia
kasztelanową skazano na ścięcie. Kilka dni później, kiedy
oczyszczano okoliczne drzewa ze sroczych gniazd, służący zauważył
w jednym z nich coś święcącego. Ku zdziwieniu wszystkich, były
to trzy zaginione pierścienie z brylantami, a ich złodziejem
okazała się mieszkająca w pobliżu zamku sroka. Kuczyński oszalał
z rozpaczy i od razu kazał pochować żonę z wszystkimi honorami.
Podobno nie mógł znieść swojego uczynku. Pewnego dnia mieszkańcy
zamku znaleźli go leżącego u stóp baszty z roztrzaskaną głową.
Niektórzy twierdzili, że nie mógł wybaczyć sobie swojego
okrutnego czynu. Natomiast inni uważali, że do śmierci przywiodło
go widmo jego zmarłej żony, które pojawiało się nawet za dnia.
Minęły lata, zamek został dwukrotnie zniszczony przez Szwedów, a
potem II wojnę światową, jednak jego dawna Pani nie może się z
nim rozstać. Po dziś dzień, można ją zobaczyć przechadzającą
się po zamkowym dziedzińcu i murach, w brunatnej sukni i żółtym
czepcu wraz z woalem ciągnącym się aż do stóp. Czasem w nocne
wieczory wciąż słychać również płacz, stukoty i odgłosy
przesuwanych mebli, które świadczyć mogą o jej obecności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz