Pierwsza drewniana
strażnica stanęła w miejscu obecnego zamku prawdopodobnie w XIII
wieku. Stała ona na wysokiej skale (56 6m n.p.m.) nad prawym
brzegiem Dunajca. Jej pierwszym właścicielem był węgierski rycerz
Kokosz Berzeviczy. Gród leżał na samej granicy i miał stanowić
przeciwwagę dla stojącego po drugiej stronie rzeki zamku Wronin,
czyli późniejszego Czorsztyna. Król skonfiskował jednak jego
dobra, a murowany zamek wzniósł normandzkiego pochodzenia rycerz
Wilhelm Drugeth. Kolejni właściciele ciągle rozbudowywali obiekt,
który często zmieniał właścicieli. Byli to ponownie ród
Berzeviczych, który odzyskał zamek, po nich Jan Zapoyla
spokrewniony z samymi Jagiellonami, wojewoda sieradzki Hieronim Łaski
a nawet rozbójnik Jerzy
Witzthum.
Ostatecznie w 1589 roku Niedzica trafiła w ręce rodu Horvath, który
z krótkimi przerwami panował na tych ziemiach aż do 1843 roku.
Jerzy Horvath z Palocsy przebudował zamek w stylu renesansowym ,
zamieniając także baszty na basteje oraz rozbudowując wieżę
bramną. Ostatnia z rodu Kornelia Horvath wyszła za mąż za Aleksa
Salomona . Ród ten był w posiadaniu Niedzicy aż do końca II wojny
światowej. Geza Salomon chciał po zakończeniu wojny uratować
rodzinne dobra, jednak ubiegła go armia sowiecka i miejscowa
ludność, która rozgrabiła i zdewastowała zamek. Obiekt został
znacjonalizowany, a w 1949 roku przejęło go Ministerstwo Kultury i
Sztuki, które rozpoczęło jego konserwację. Pod koniec XVIII wieku
rodzina Horvath na krótko odstąpiła zamek w posiadanie
Sebastianowi Berzeviczy. Był on potomkiem rodu, który założył w
miejscu zamku pierwszą strażnicę. Poszukując bogactw, sławy lub
może po prostu przygody wyruszył w połowie XVIII wieku do Peru.
Tam zamieszkał i zakochał się w córce wodza jednego z indiańskich
plemion. Owocem tego związku była jego jedyna córka Umina. Gdy
dziewczyna ukończyła odpowiedni wiek ,,poślubił ją wywodzący
się ze starożytnego rodu Inków Tupac Amaru, bratanek wodza
powstania przeciw władzy hiszpańskiej, które wybuchło w 1780 roku
w Peru”1.
Gdy bunt upadł, a jego dowódca Tupac Amaru II został zabity a
całej jego rodzinie groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.
Hiszpanie zaczęli mścić się na rodzie rebelianta, a także
prześladować całą inkaską szlachtę. Mąż Uminy nie miał
wyjścia jeżeli chciał ocalić rodzinę. Wraz z nią, synem Antonio
i Sebastianem wyruszyli w podróż do Wenecji, zabierając ze sobą
podobno część legendarnego skarbu Inków. Nie spodziewali się
jednak, że gniew Hiszpan będzie ich ścigał aż do Włoch. W
jednym z ciemnych, miejskich zaułków Indianin został
zasztyletowany. Sebastian nie zastanawiając się długo postanowił
uciec wraz z córką i wnukiem do dawnej siedziby swojego rodu-
Niedzicy. Jak się niedługo okazało nawet tutaj nie mogli zapomnieć
o zemście konkwistadorów. W 1797 roku Umina tak jak jej mąż
została zasztyletowana na zamkowym dziedzińcu, przed wejściem do
kaplicy, a jej synka od śmierci uratowała jedynie wierna służba.
Zdesperowany Berzeviczy za wszelką cenę chciał uratować swojego
wnuka, który był ostatnim potomkiem wielkich inkaskich władców.
Sebastian o pomoc poprosił swoich krewnych Wacława Benesza i jego
żonę Annę Benesz- Berzeviczy, który mieszkali w czeskim Krumlovie
na Morawach. Dokładnie 21 czerwca 1797 roku, w dzień największego
inkaskiego święta- Święta Słońca, został spisany specjalny akt
adopcji Antoniego. Chłopiec zostaje ochrzczony, a także zmienia
nazwisko, aby uniknąć zagrożenia ze strony skrytobójców. Rok
później widnieje już w księgach jako Antoni Benesz. Sebastian
wkrótce umiera w Krakowie w klasztorze Augustynów, a wraz z nim
prawdopodobna wiedza o sławetnym skarbie. Jego wnuk resztę życia
spędził już bezpiecznie, a w 1826 roku ożenił się z Polką.
Miał 3 synów i 2 córki, jednak tylko Ernest dożył późnej
starości. Antoni, który jak nakazywał testament dowiedział się
w momencie ukończenia pełnoletniości o swoim pochodzeniu. Niedługo
przed śmiercią, w 1877 roku, przekazał synowi dokumenty i pamiątki
rodzinne, zabraniając interesować się tą sprawą. Do całej
historii powrócił jego wnuk – Andrzej Benesz, który
dowiedziawszy się o swoich korzeniach rozpoczął zakrojone na dużą
skalę poszukiwania. Odnalazł na Świętym Krzyżu akt adopcyjny
dziadka ,a podczas prac badawczych na zamku, pod ostatnim stopniem
schodów pierwszej bramy górnego zamku, odnalazł zamurowane w
metalowej tubie indiańskie kipu. Zrodziła się wtedy wizja o
inkaskim skarbie, do którego wskazówki miały być zawarte w
znalezisku. Jednak Benesz podobnie jak inni świadkowie tego
wydarzenia zginął. Dnia 26 lutego 1976 roku poniósł śmierć w
wypadku samochodowym, a dokładnie dzień wcześniej przed urodzinami
swojego jedynego syna, mężczyzna zapowiedział, że zgodnie z
tradycją, przekaże wszystko czego się dowiedział kolejnemu
potomkowi rodu. Niestety nie zdążył, a historia o klątwie
inkaskiego skarbu ożyła na nowo. Bogactw nigdy nie odnaleziono, a
część tej niesamowitej historii trwa do dzisiaj. Wielu zamkowych
pracowników wielokrotnie widywało snującą się po zamku białą
postać. Jest to najprawdopodobniej duch zamordowanej Uminy, która w
dalekim od ojczyzny kraju poniosła straszną śmierć z rąk
mściwego wroga. Jej widmo snuje się po korytarzach i pilnuje
ukrytego, inkaskiego skarbu.
1.
Sobczak J., Duchy w
polskich zabytkach.
Warszawa 2011, str. 121
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz