środa, 26 listopada 2014

Zamek w Suchej Beskidzkiej

     Suchą Beskidzką w 1554 roku nabył krakowski złotnik pochodzący z Florencji Gaspare Castiglione. Ożenił się on z córką jej poprzedniego właściciela Stanisława Słupskiego i za sprawą nobilitacji stał się szlachcicem, zmieniając nazwisko na Kasper Suski. Zbudował on tutaj drewniano- kamienny dwór obronny. Obiekt nazywany był niekiedy ,,Mały Wawelem” jednak tą nazwę zawdzięcza jego późniejszej przebudowie dokonanej z polecenia Piotra Komorowskiego. Pod koniec XVII wieku panem na zamku został Jan Kazimierz Wielkopolski, który pragnął zostać duchownym, jednak odwiodło go od tego spotkanie z jego przyszłą żoną Anną Konstancją Lubomirską. Młodzieniec zakochał się w szlachciance tak mocno, że zapomniał o swoich wcześniejszych postanowieniach. Para wzięła ślub w 1689 roku, jednak nie było im dane długo cieszyć się szczęściem. Jan Kazimierz w wieku lat 26 zmarł nagle i pozostawił Annie w spadku wielkie dobra nazywane ,,państwem suskim”. Z kolejnym mężem , Stanisławem Małachowskim Lubomirska spędziła tylko 3 lata. Drugi mąż również umarł, a młoda jeszcze wtedy Pani na zamku w Suchej Beskidzkiej została kolejny raz wdową, tym razem z jeszcze większym majątkiem. Szybko okazało się, że Anna nie zamierza pozostawać w żałobie i tracić czasu na gorzkie żale. Lubomirska była podziwiana jako osoba energiczna i rozsądna w zarządzaniu majątkiem, który zresztą szybko pomnożyła. Rozbudowała i zmodernizowała m.in. zamek. Poddani jednak bali się jej, Anna Konstancja rządziła żelazną ręką. Ustanowiła własne prawo, a za różne drobne przewinienia karała chłostą i wtrącała do lochów. Pani często sprawowała również sądy nad lokalnymi przestępcami i oprychami, a cała okolica drżała kiedy w męskim ubraniu wraz z oddziałem swoich hajduków wyruszała ścigać w okolicznych lasach zbójeckie bandy. Zwyczajem było, że schwytani skazywani byli na śmierć. ,,Jedna z takich egzekucji odbyła się w niedalekim Krzeszowie, a Sroga Pani osobiście dozorowała tracenia nieszczęśników”1. Anna Konstancja Lubomirska dożyła późnego wieku, a jej pogrzeb był wielkim wydarzeniem. Po jej śmierci mieszkańcy okolicy wyraźnie odetchnęli. Nie na długo jednak ludność Suchej miała zapomnieć o swej dawnej Pani. Już kilka dni później, kiedy znicze nie zdążyły jeszcze się dopalić, na krużgankach i w komnatach zamkowych zaczęła się pojawiać widmowa postać w czarnej sukni, zasłonięta wdowim welonem. Duch Anny nie dawał również spokoju następnym właścicielom- Branickim, czy Tarnowskim. ,,Domownicy zdążyli się już jednak przyzwyczaić i traktowali ją jak rezydentkę”2. W okresie międzywojennym zjawa nie jeden raz napędziła także stracha milicji obywatelskiej pilnującej miasta i terenów zamkowych. Natomiast podczas okupacji hitlerowskiej, kiedy niemiecka armia rabowała i niszczyła dobra w Suchej Beskidzkiej, palący zbiory zamkowej biblioteki żołnierze ujrzeli lecącą ku nim z krużganków czarną postać Pani Lubomirskiej. Wystraszeni zaczęli strzelać z karabinów w kierunku zjawy. Jeszcze kilka lat po wojnie na ścianie, którą ostrzelali można było zobaczyć ślady kul. 

1. Haining P., Leksykon duchów. Warszawa 1990, str. 279
2. Wernichowska B, Kozłowski M., Duchy Polskie- czyli krótki przewodnik po nawiedzonych zamkach, dworach i pałacach. Warszawa 1985, str. 113

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz