Suchą Beskidzką w
1554 roku nabył krakowski złotnik pochodzący z Florencji Gaspare
Castiglione.
Ożenił się on z córką jej poprzedniego właściciela Stanisława
Słupskiego i za sprawą nobilitacji stał się szlachcicem,
zmieniając nazwisko na Kasper Suski. Zbudował on tutaj drewniano-
kamienny dwór obronny. Obiekt nazywany był niekiedy ,,Mały
Wawelem” jednak tą nazwę zawdzięcza jego późniejszej
przebudowie dokonanej z polecenia Piotra Komorowskiego. Pod koniec
XVII wieku panem na zamku został Jan Kazimierz Wielkopolski, który
pragnął zostać duchownym, jednak odwiodło go od tego spotkanie z
jego przyszłą żoną Anną Konstancją Lubomirską. Młodzieniec
zakochał się w szlachciance tak mocno, że zapomniał o swoich
wcześniejszych postanowieniach. Para wzięła ślub w 1689 roku,
jednak nie było im dane długo cieszyć się szczęściem. Jan
Kazimierz w wieku lat 26 zmarł nagle i pozostawił Annie w spadku
wielkie dobra nazywane ,,państwem suskim”. Z kolejnym mężem ,
Stanisławem Małachowskim Lubomirska spędziła tylko 3 lata. Drugi
mąż również umarł, a młoda jeszcze wtedy Pani na zamku w Suchej
Beskidzkiej została kolejny raz wdową, tym razem z jeszcze większym
majątkiem. Szybko okazało się, że Anna nie zamierza pozostawać w
żałobie i tracić czasu na gorzkie żale. Lubomirska była
podziwiana jako osoba energiczna i rozsądna w zarządzaniu
majątkiem, który zresztą szybko pomnożyła. Rozbudowała i
zmodernizowała m.in. zamek. Poddani jednak bali się jej, Anna
Konstancja rządziła żelazną ręką. Ustanowiła własne prawo, a
za różne drobne przewinienia karała chłostą i wtrącała do
lochów. Pani często sprawowała również sądy nad lokalnymi
przestępcami i oprychami, a cała okolica drżała kiedy w męskim
ubraniu wraz z oddziałem swoich hajduków wyruszała ścigać w
okolicznych lasach zbójeckie bandy. Zwyczajem było, że schwytani
skazywani byli na śmierć. ,,Jedna z takich egzekucji odbyła się w
niedalekim Krzeszowie, a Sroga Pani osobiście dozorowała tracenia
nieszczęśników”1.
Anna Konstancja Lubomirska dożyła późnego wieku, a jej pogrzeb
był wielkim wydarzeniem. Po jej śmierci mieszkańcy okolicy
wyraźnie odetchnęli. Nie na długo jednak ludność Suchej miała
zapomnieć o swej dawnej Pani. Już kilka dni później, kiedy znicze
nie zdążyły jeszcze się dopalić, na krużgankach i w komnatach
zamkowych zaczęła się pojawiać widmowa postać w czarnej sukni,
zasłonięta wdowim welonem. Duch Anny nie dawał również spokoju
następnym właścicielom- Branickim, czy Tarnowskim. ,,Domownicy
zdążyli się już jednak przyzwyczaić i traktowali ją jak
rezydentkę”2.
W okresie międzywojennym zjawa nie jeden raz napędziła także
stracha milicji obywatelskiej pilnującej miasta i terenów
zamkowych. Natomiast podczas okupacji hitlerowskiej, kiedy niemiecka
armia rabowała i niszczyła dobra w Suchej Beskidzkiej, palący
zbiory zamkowej biblioteki żołnierze ujrzeli lecącą ku nim z
krużganków czarną postać Pani Lubomirskiej. Wystraszeni zaczęli
strzelać z karabinów w kierunku zjawy. Jeszcze kilka lat po wojnie
na ścianie, którą ostrzelali można było zobaczyć ślady kul.
1.
Haining P., Leksykon duchów. Warszawa 1990, str. 279
2.
Wernichowska B, Kozłowski M., Duchy Polskie- czyli krótki
przewodnik po nawiedzonych zamkach, dworach i pałacach.
Warszawa 1985, str. 113
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz